Leon to nasz rudy tygrys. Rodzynek wśród psiego stada.
Jego historia jest dość podobna do wielu historii przygarniętych kotów.
Opuszczone kocie noworodki zostały znalezione przez ludzi, którzy je wykarmili i po paru tygodniach znaleźli im nowe domy. Zawsze marzyłam o rudym pięknym kocie no i pojawił się Leoś. Nie wychowywał się z matką i wcześnie do nas trafił – miał dopiero  niecałe 6 tygodni.
Był małą, delikatną kuleczką. Doskonale pamiętam moment kiedy wzięłam go pierwszy raz na ręce i powiedziałam mu „teraz już będziesz miał cudowne życie”. Od samego początku ostrożnie poznawał nasze psy oswajając się ze sobą nawzajem. Leoni jako podrostek zaczął bawić się z psiakami, jakby nie widział międzygatunkowej różnicy. Przez to, że od maluszka obserwował psy, wielu zachowań nauczył sie od nich. Zatem nie jest to kot tylko PIESOKOT Żebrze o jedzenie, kradnie je i zżera  wszystko co napotka na drodze – zdecydowanie nie jest wybredny.
Z naszymi psami siada w kręgu, kiedy rozdajemy przysmaki i ściga się z nimi kto pierwszy złapie. Jest przytulaśny, zapatrzony w nas i chodzi za nami krok w krok. Bardzo inteligentny i jak to kot okropnie złośliwy Zwraca na siebie uwagę jak małe dziecko i w Jego towarzystwie absolutnie nie pozwala na korzystanie z telefonu czy laptopa
Jak na PIESOKOTA przystało jest dość duży a   do tego naprawdę przepiękny. Dodatkowo ma pręgi jakby był sękaczem Można więc powiedzieć, że Leoś przybiera różne postacie. Absolutnie nie jest kotem miauczącym, ale nadzwyczajnie gadającym.
Okropnie ciekawski, niczego sie nie boi a z naszymi psami szaleje jak niejeden inny psiak, ale też  razem z nimi wyleguje się do góry brzuchem w naszym łóżku.
Wszyscy tworzą ze sobą zgrany team. Nie ma problemu z faktem że przez nasz dom ciągle przewijają się nowe psy.
Świetnie sobie nimi radzi i wie, które może pod siebie ustawić, z którymi się zaprzyjaźni a od których najlepiej trzymać się z daleka 😛
Jest wyjątkowym PIESOKOCIM synem i świetnie wpasował się w całą naszą rodzinkę, której jest bardzo ważną częścią.
Poza tym rudy jak to rudy….. ciągle się żeni !Ale nadal chce z nami mieszkać
Matki są ważniejsze niż żony to przecież oczywiste!