Nutka to długa historia bardzo zawiła i ogromnie pouczająca.
To moja pierwsza sunia którą  wzięłam pod swoją opiekę mając 18 lat bez pomocy rodziców tylko na swoją odpowiedzialność i swoje utrzymanie .Byłam wtedy w takcie kursu dyplomowego na behawioryste .Nutkę adoptowałam z fundacji gdy miała 10 miesięcy. Zostałam jej piątym domem.Zanim trafiła jeszcze do fundacyjnego domu tymczasowego miała 3 inne domy i w każdym z nich nabrała okropnych doświadczeń jakim jest głód, przemoc, ból i zaniedbanie .Możecie się więc łatwo domyślić w jakim stanie psychicznym był szczenięcy podrostek, który nie przeżył nic dobrego, nie zaznał opieki, zainteresowania, czułości i jakiegokolwiek poczucia spokoju i stabilizacji.
Gdy ją adoptowałam mieszkałam jeszcze z rodzicami i psią rezydentką cocker spanielką – Jessie. No i się zaczęło … Ilość jej problemów behawioralnych czasem była już dla mnie ciężka do ogarnięcia. Obrona zasobów do potęgi bo czasem nawet nie można było się spodziewać co uzna nagle za swój zasób. Walki z psia rezydentką na śmierć i życie, bójki z innymi psami, ciągłe szczekanie, nadpobudliwość, niszczenie domu, zabieranie jedzenia, brak umiejętnasci wyciszania się i odpoczywania, a do tego wszystkiego niechęć do gatunku ludzkiego. Nutka czas spędzała najchętniej z dala od kogokolwiek a jeśli juz musiała przyjść to na prawdę z łaski i oczywiście nie za darmo!
O rety ile pracy, nerwów, łez i bezsilności poszło aby wychować tego potwora Ale było warto ! Aby nauczyć Ją wyciszania się i nakłonić do odpoczynku  przed pracą zabierałam ją na rower w celu zmęczenia jej w jakimkolwiek stopniu – tutaj chce zaznaczyć, że ona zdawała nigdy się nie męczyć  Ale robiłam co mogłam . Dawanie jej gryzaków naturalnych, konga, nie przynosiły skutku bo niszczenie w domu było bardziej atrakcyjne. Kombinowałam i robiłam co tylko przyszło mi do głowy, w pewnym momencie odkryłam że przynoszenie jej do domu gałęzi z lasu zapobiegało pewnym zniszczeniom, chociaż przysparzało mi wiele sprzątania. Kaganiec założony pod nieobecność ? Niestety Nuta była do tego wszystkiego bardzo inteligentna i potrafiła wszystko otworzyć, zabrać, zniszczyć, zjeść nawet w nim. Spokojnie przespane noce? Na pewno nie z nią, czujność wyostrzona na 1000 procent więc każdy najmniejszy dźwięk i szelest powodował serię szczeków praktycznie nie do uspokojenia.Rozdzielanie jej w trakcie bójki z psami gdy każdego dobijała do gleby i próbowała rozszarpać gardło? Niezliczona ilość razy! (Na szczęście nigdy nic poważniejszego się  nie stało)
Można było pomyśleć, że przecież behawiorystka to sobie spokojnie poradzi.
To było ciężkie, nie podchodziłam do tego profesjonalnie lecz z sercem i wrażliwością, bardzo osobiście, czasem czułam się już bezsilna,załamywałam ręce i przechodziłam chwile zwątpienia. Kłótnie z rodziną o jej obecność ze względu na to, że zaburzała spokój i porządek w całym domu, dodatkowo były dobijające chociaż wiedziałam że mają prawo się denerwować zwłaszcza, że nie rozumieli tak psychiki i psich zachowań  jak ja. Ile razy słyszałam od ludzi zdania typu „możesz ją oddać, nikt cie z nią nie związał na całe życie, ona i tak nie przepada za obecnością człowieka”.
Ale ja wiedziałam, że to nie wina tego dogłębnie zranionego pieska.  Niektórzy więc też mówili „dobrze ze trafiła na Ciebie, nikt inny nie miałby tyle cierpliwości”.
To prawda  tylko ja potrafiłam zrozumieć, że to jak moja sunia się zachowuje to nie jej złośliwość tylko jej braki w wychowaniu ,socjalizacji ,habituacji oraz po prostu braki w opiece nad nią i  przebywaniem z człowiekiem. Była jedną wielką chodzącą  frustracją nie radzącą sobie z emocjami już na niskim poziomie oczekiwań. Każde nasze ćwiczenie było na cienkiej granicy, wystarczyło poprosić ją o powtórzenia ćwiczenia więcej niż dwa razy i od razu odreagowywała to skacząc na mnie i podgryzając. Było na maxa ciężko, ona wymagała totalnie indywidualnego spojrzenia i pracy z nią. Przede wszystkim potrzebowałyśmy stworzyć jakąś więź żeby chciała ze mną przebywać. Stworzenie takiej więzi i podstawowego posłuszeństwa zajęło nam nieco ponad 2 lata. Cierpliwie choć nie raz załamując ręce  wychowywałam ją, spędzałam z nią czas ciagle dawając jej nowe szanse aby poprawić swoje zachowania. Nuta teraz jest ze mną już 4 lata , każdy kto ją znał kiedyś wspomina jej zachowania z niedowierzaniem jak sie zmieniła. A każdy kto poznał ją w przeciągu 2 ostatnich lat nie dowierza, że mogła być taka o jakiej opowiadam. Razem z Natalką sprawujemy nad nią opiekę i zachwycamy się nią każdego dnia. Jest  psem terapeutą, oazą spokoju, mądrości, pomocnikiem w pracy z innymi psami. Maskotką dzieci i ulubienicą każdego z moich kursantów ale też członków rodziny „bo ona jest taka grzeczna”. Zwaną po domowemu słodka Habcia jest  psem profesorskim, który kocha z nami przebywać, tulić się i trzymać blisko nawet na spacerach gdy przebiega jej pod nosem kiedyś niemożliwa do odpuszczenia zwierzyna.
Nigdy nie sądziłam że Nucia  może pokochać i słuchać kogoś innego tak jak mnie… dopóki nie zamieszkałyśmy razem z Natalką… Natalka jest dla niej tak samo ważna jak ja, kocha ją ponad wszystko ze wzajemnością. Cudownie się dogadują i mogą wychodzić na spacer beze mnie bez strachu, że Nutelka nie wróci na zawołanie. To cudowne widzieć jak twój pies staje się prawdziwie psem drugiej osoby, która jest dla ciebie tak bardzo ważna I nie staje się nim dlatego, że ja tak chce i tak założyłyśmy tylko jest Natalki córcią bo Nutka tak chce, czuje, ufa jej i kocha bezgranicznie.
Nutelka  pokazała mi  jak ciężko jest   właścicielom mającym trudne psy.. jak bardzo mogą być  bezradni i załamani na skraju wytrzymania. Dzięki  temu świetnie  rozumieniem i wczuwam się w sytuacje załamanego właściciela, który potrzebuje pomocy. Ona nauczyła mnie pokory, zrozumienia i wielkiej cierpliwości .
Dlatego właśnie powtarzam Wam, że konsekwentna praca z psem, danie mu i sobie nieokreślonego czasu, nie poddawanie się, budowanie relacji i wiara, że się uda jest ważna.

Wyprostowanie jej zajęło parę lat ale udało się i było naprawdę warto, bo dzięki temu mamy teraz idealnego cudownego psa z którego jesteśmy bardzo dumne, nigdy nie zapomnę jaka była bo to napawa mnie zawsze wielką wiarą w Wasze psy nieważne z jakimi problemami i w jakim stopniu zaawansowania  są.
Wiem że dzięki Nutce wyniosłam ogromną lekcję życie w temacie problemowych psów, doświadczyłam większość problemów na własnej skórze i wszystkie je przepracowałam. Przez to podchodzę do Was i waszych psiaków z ogromną empatią i wiarą.